Osoby, które dostały się na studia poza miejscem zamieszkania nieuchronnie stają przed dylematem – jak zorganizować sobie lokum na czas studiów? Co się najbardziej opłaca?
Wiele osób ubiega się o miejsce w akademikach uczelnianych – głównie ze względu na niskie ceny (wahają się one od ok. 250 zł do ok. 600 zł za miejsce, w zależności od miasta i od standardu). Jednak miejsce w akademiku trudno dostać – przeciętnie o każde ubiega się 20 studentów. Nie mówiąc o tym, że uczelnie stosują często dość rygorystyczne kryteria. Pierwszeństwo mają np. studenci z orzeczeniem o niepełnosprawności, osieroceni, otrzymujący stypendium socjalne, rozpoczynający pierwszy rok, mieszkający najdalej od uczelni.
Poza tym, choć uczelniane domy akademickie są unowocześniane i remontowane, nadal czasem spotyka się lokale o dość niskim standardzie. Jeśli mamy pecha i trafimy na budynek z czasów PRL-u, możemy wylądować w pokoju 4-5-osobowym, a korzystanie z łazienki będzie bardzo utrudnione, gdyż będzie tylko jedna na kilkadziesiąt osób. W nowszych budynkach zwykle spotykamy tzw. boksy – od 2 do 4 pokoi dwuosobowych ze współdzieloną łazienką i kuchnią. Pokoje jednoosobowe są znacznie droższe i jest ich niewiele.
Co może zrobić student, który nie dostanie miejsca w państwowym akademiku albo nie odpowiada mu jego standard? Wynajem samodzielnego mieszkania wychodzi dość drogo. Z kolei pokoje wynajmowane w prywatnym domu lub mieszkaniu przy rodzinie, choć korzystne cenowo, też mają swoje wady – właściciele mieszkania mogą okazać się osobami trudnymi we współpracy i nadmiernie ingerującymi w prywatność lokatora.
Powyższe czynniki sprawiają, że coraz bardziej popularne stają się akademiki prywatne. W ciągu ostatnich kilku lat powstało ich dość dużo w ośrodkach akademickich – np. w Warszawie, Lublinie, Łodzi czy Wrocławiu. Często w tym celu wykorzystywane są już istniejące budynki (odremontowane kamienice czy dawne zakłady przemysłowe). Zainteresowanie jest spore – zdarza się, że wszystkie miejsca są zaklepane już na kilka miesięcy przed rozpoczęciem roku akademickiego. Ceny są niewiele niższe niż koszt wynajmu pokoju w mieszkaniu (przeciętnie 500-700 zł, a za miniapartament o podwyższonym standardzie nawet 700-1000 zł) – co więc przyciąga studentów? Właściciele takich akademików stawiają zwykle na atrakcyjną lokalizację (blisko centrum lub uczelni, ewentualnie dobre połączenia komunikacją miejską). Poza tym standard jest dość wysoki (nowe meble i sprzęty, wi-fi w całym budynku, nieraz pokoje z własnymi łazienkami), podczas gdy w przypadku mieszkań na wynajem dla studentów sytuacja wygląda różnie (do tej pory można trafić na oferty lokali dawno nieremontowanych, z przypadkowymi, podniszczonymi meblami z lat 70. czy 80.). Zdarzają się także dodatkowe udogodnienia, np. sklep spożywczy, bar, przechowalnia dla rowerów czy siłownia.
Jest to więc ciekawa alternatywa dla osób, które nie dostały się do tradycyjnego akademika, nie stać ich na wynajem mieszkania, a mimo wszystko chcą mieszkać w niezłych i dość kameralnych warunkach. Można przewidywać, że w najbliższych latach prywatnych akademików będzie coraz więcej.