Wskazuje się, że akademiki są nadal niezagospodarowaną niszą na rynku. Podaż miejsc w istniejących domach studenckich nie jest w stanie sprostać popytowi. Mimo trochę mniejszej liczby studentów niż w latach poprzednich, nadal korzysta z nich niespełna 10 proc. studiujących, w tym niecałe 15 proc. studentów dziennych. Z kolei wynajem prywatnego mieszkania często przekracza możliwości przeciętnego studenta. Dlatego potrzebna stała się alternatywa w postaci prywatnych akademików. Na razie jest ich niewiele, lecz rynek stale się rozwija.
Obecnie w Polsce jest ok. 1,35 mln studentów. Choć obserwuje się tendencję spadkową (studia rozpoczęło pokolenie niżu demograficznego), dotyczy ona jednak głównie studentów zaocznych, natomiast udział studentów dziennych jest coraz większy. W 2016 r. studia dzienne rozpoczęło dwa razy tyle osób co w przypadku studiów zaocznych. Stale przybywa też gości z zagranicy. W 2016 r. było ich prawie 66 tysięcy. Przewiduje się, że w roku 2020 może ich być ponad 90 tysięcy. Natomiast liczba miejsc w państwowych akademikach maleje, gdyż te w najgorszym stanie technicznym są zamykane bądź modernizowane. Podwyższenie ich standardu oznacza jednak mniejszą liczbę dostępnych miejsc.
Główne kryteria przyznawania miejsc w akademikach uczelnianych to status materialny studenta i odległość jego miejsca zamieszkania od uczelni. Na miejsca mogą więc liczyć głównie osoby z zagranicy oraz najgorzej sytuowane. Pozostali muszą poszukiwać mieszkania na własną rękę.
Standard w polskich akademikach uczelnianych też pozostawia wiele do życzenia, nawet jeśli są one wyremontowane. Niegdyś typowe były pokoje 3-5-osobowe i łazienki na korytarzach. Współcześni studenci nie są ustatysfakcjonowani takimi warunkami. Standard prywatnych akademików jest dość zróżnicowany, lecz nawet te najtańsze zapewniają lepsze warunki niż wiele państwowych, które z reguły były budowane w czasach PRL-u i w których od lat nie wymieniano wyposażenia. Osoby ceniące prywatność i komfort mogą zamieszkać w 1-2-osobowych minikawalerkach z własnymi łazienkami i aneksami kuchennymi – choć oczywiście muszą zapłacić odpowiednio więcej.
Największe ośrodki akademickie w Polsce to od lat te same miasta, w których znajdują się największe uczelnie. Zdecydowane pierwszeństwo należy tu do województwa mazowieckiego i Warszawy. W województwie mazowieckim studiuje ponad 19 proc. ogółu studentów w Polsce, a na samym Uniwersytecie Warszawskim ok. 45 tys. studentów. Kolejne duże ośrodki akademickie to: województwo małopolskie (niecałe 13 proc. ogółu studentów, prawie 41 tys. na Uniwersytecie Jagiellońskim) i województwo wielkopolskie (ok. 10 proc. studentów, ok. 38 tys. na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza). Zapotrzebowanie na miejsca w akademikach jest tam więc szczególnie duże. Lukę między popytem a podażą mogą wypełnić prywatni inwestorzy.
Istotna jest też wysoka rentowność inwestycji przeznaczonych dla studentów. Stopa zwrotu z wynajmu prywatnego mieszkania to ok. 4-6 proc. (w przypadku kawalerek w niektórych lokalizacjach nawet 10 proc.), podczas gdy niektóre prywatne akademiki dają nawet kilkanaście procent zysku.
Dlatego inwestorzy, zarówno krajowi, jak i zagraniczni, są zainteresowani budowaniem prywatnych akademików w Polsce. Przykładowo, Metropolitan Investment aktualnie buduje Gdański Harward i Olimpijskie Apartamenty. W Gdańsku ma też powstać obiekt dla ponad 500 osób, którego inwestorem będzie Silver Rock Investments. Z kolei spółka GolubGethouse buduje akademik w Krakowie, a następny ma powstać w Warszawie.